Ciasto cytrynowo-herbaciane i slow life
Mamy modę na wszystko, co slow. Slow foody i ogólnie pojęte slow life.
Nie jest to moim zdaniem głupia moda, mnie się osobiście bardzo podoba.
Wieczny pęd i życie w biegu kompletnie do mnie nie przemawia.
Sporo znam osób, które marzą o wielkomiejskim życiu, małe miejscowości uważają za nudne, męczące i przytłaczające. Ja mam na odwrót.
Szczerze nie lubię miasta, w którym żyję, jest zbyt duże, zbyt głośne i zbyt zatłoczone.
Właśnie duże miasta mnie męczą i przytłaczają, nie mam problemu z odnalezieniem się w nich, ale na dłuższą metę nie czuję się w wielkim mieście komfortowo.
Idealnym miastem jest dla mnie Gdynia, miasto kameralne, ale nie całkiem malutkie, położone nad moim ukochanym Bałtykiem, a czasami nic więcej, niż morza mi do szczęścia nie trzeba.
Walczę z tą nieszczęsną Warszawą mieszkając na uboczu i ogólnie trzymając się z daleka od centrum, póki co mi się udaje, ale nie wyobrażam sobie spędzenia tutaj reszty życia.
Marzy mi się powolne, leniwe życie, spacery po plaży, gotowanie i jedzenie śniadań, obiadów i kolacji bez pośpiechu. Czas na jedzenie, na sport, na rozmowy, na kino, na wszystko.
Kilka lat temu miałam okazję przez jakiś czas mieszkać w mniejszym mieście (ok. 80 tysięcy mieszkańców) i czułam się tam jak ryba w wodzie. Wszystko było inne, od zakupów po spacery i wyprowadzanie psa. I ta cisza i spokój.
Lubię mieć spokój. Zresztą kto mógłby być bardziej za slow life, niż takie ludziofoby, jak ja?
A co Wy o tej specyficznej "lajfstajlowej" modzie myślicie?
Składniki na ciasto (tortownica o średnicy 24 cm):
- 150 g miękkiego masła
- 100 g ksylitolu (lub drobnego cukru)
- 100 g mąki
- 2 jajka
- skórka z dwóch cytryn i sok z jednej
- 50 g mielonych migdałów
- 2 łyżki liściastej herbaty earl grey
- łyżeczka proszku do pieczenia
POLEWA:
- 100 g białej czekolady
- dwie łyżki śmietanki 30%
- kilka kropli soku z cytryny
Masło miksujemy z sokiem i skórką z cytryny, ksylitol ubijamy z jajkami.
Łączymy obie masy, dodajemy mąkę, migdały, herbatę i proszek do pieczenia.
Mieszamy do uzyskania gładkiej w konsystencji masy.
Wylewamy ciasto do tortownicy wysmarowanej tłuszczem, pieczemy 30 minut w 180 stopniach.
Z czekolady, śmietanki i soku z cytryny robimy polewę, którą polewamy wystudzone ciasto.
30 komentarze
Jakie fajne ciasto idealne na upały( tylko gdzie one są ) kiedyś upiekę bo lubię próbować nowych rzeczy:) . Slow life teraz mam gdy jeszcze siedzę w domu z dzieckiem,ale skończy się gdy będę chciała iść do pracy . My tu nie mamy rodziny więc będzie to zycie w biegu dziecko odebrać,zaprowadzić do przedszkola,praca,dom,zakupy i wszystko w biegu bez pomocy bliskich dziadków,ciotek tylko mąż ,ale i on jest prawie 12godz poza domem:(
OdpowiedzUsuńZ dzieckiem (albo dziećmi) to w ogóle wszystko inaczej wygląda, wtedy chyba tego biegu się nie da uniknąć.
UsuńJa w ogóle nie lubię mody. Żadnej. Irytuje mnie, że coś stało się "modne" i nagle wszyscy za tym lecą.
OdpowiedzUsuńCo prawda, też nie lubię pędu, natłoku ludzi... jednak ja mam kompletnie inaczej. Pewnie, podobają mi się miejsca, gdzie ludzka stopa nie stanęła (albo staje bardzo rzadko), na kompletnym odludziu. Mogłabym tak mieszkać. Jednak lubię także ogromne miasta. Tak ogromne, że mimo wielu ludzi, jest się całkowicie anonimowym, nikt się nie gapi, bo twarzy jest po prostu za dużo. Kiedy przebywam w takich miastach, wydaje mi się, że wszystko wokół pędzi, a ja jestem jak w zwolnionym tempie, sama.
Uważam, że potrzebna jest chwila, by zwolnić i się nad wszystkim zastanowić, ale jako taki "lajfstajl" wydaje mi się zbyt komercyjny.
A ciasto wygląda przecudownie, ja się za takie nie zabiorę, bo mi takie wspaniałe na pewno nie wyjdzie. :(
Z anonimowością na pewno masz rację, ale o ile ten argument do mnie trafiał jak byłam młodsza, o tyle teraz nie trafia wcale. Myślę że żadna skrajność nie jest dobra, totalne zadupie jest fajne na chwilę, ale na dłuższą metę byłoby meczące tak samo, jak i ta nieszczęsna Warszawa. Dla mnie złotym środkiem jest coś pomiędzy, jak Gdynia.
UsuńA ciasto na pewno by Ci wyszło, jest proste :)
Ja cieszę się, że mieszkam na wsi, ale raz na jakiś czas lubię pobyć w Warszawie w której mieszkałam dość długo, bo liceum i studia. Też lubię Gdynię - dla mnie to miasto nie tylko piękne, ale też symbol II RP.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie kicham Bałtyk, Gdańsk jest zbyt zatłoczony, Sopot jest za mało "swojski" i ma typowo warszawskie ceny, a Gdynia jest idealna.
UsuńZazdroszczę Ci tego, że sporo czasu spędzasz na wsi, też bym tak chciała.
Ja w piątek jadę na wieś z dzieckiem na 6tyg!!! chyba tam oszaleję dlatego mam w planach przyjechadz do męża na kilka dni w 3-cim tyg . Ja fanką wsi nie jestem:P
UsuńWieś jest fajna na chwilę - na kilka tygodni, bo inaczej jest męcząca, tak jak i wielkie miasto.
UsuńMiasto wielkości poniżej średniej (dla mnie to do 90-100 tysięcy mieszkańców) jest idealne.
Zrobiłabym to ciasto, ale w najbliższym czasie będę zupełnie sama, a żadna to przyjemność jak nie ma komu jeść wypieków.
OdpowiedzUsuńMoje podejście do slow-life? Każdemu według upodobań jego. Do małych miasteczek itp. to mogę pojechać na krótki okres, bo takie powolne, spokojne życie mnie wręcz męczy i frustruje. W życiu nie czułam się tak na miejscu, tak "u siebie" jak w szalonym NJ. Wszyscy się spieszą, wszyscy pędzą, ale jednocześnie każdy znajduje też chwilę relaksu. Pełna anonimowość, pęd życia i brak ślimaków. To jest życie dla mnie
Dla mnie Nowy Jork jest fajny na chwilę, może gdybym całe życie spędziła w małym mieście, to uważałabym inaczej, kto wie.
UsuńZgadzam się co do pieczenia, rzadko w ogóle robię cokolwiek tylko dla siebie.
Niewiele ciast mi pasuje, jestem bardzo wybredna. Wszelkie tortowe czy babki odpadają. Sernik za to i jabłecznik kocham z całego serca. Twoje akurat jestem pewna, że by mi smakowało, sama jego prezentacja już sprawia, że porwałabym kawałek. :-)
OdpowiedzUsuńTeż za tortowymi ciachami nie przepadam, są stanowczo za słodkie. Sernik lubię, ale tylko pieczony, na zimno jest dla mnie niejadalny (chociaż i tak robię czasem dla faceta, bo lubi).
UsuńZa to wszelkie jabłeczniki, szarlotki też kocham całym serduchem <3
Chociaż za cytrusowymi smakami w wypiekach nie przepadamy to te ciasto wygląda pysznie :) A dodatkowo z migdałami to już w ogóle musi być świetne :)
OdpowiedzUsuńLudziofoby? Jak my Cię dobrze rozumiemy :) Lubimy spokój, ciszę i jeżeli już gdzieś wychodzimy to tylko we dwie. Nie lubimy kiedy wokół nas jest zbyt wiele ludzi.
Amen. Centrum miasta omijam z daleka jakby co najmniej było skażone :D
UsuńTeż jestem ludziofobem. Przez pierwsze 16 lat mojego życia mieszkałam na wsi, a potem już w Szczecinie. Niby duże miasto, ale jest tu tyle zieleni, że dojazd z centrum do lasu (a właściwie puszczy) zajmuje tylko 15 minut. Mi ta anonimowość się podoba - mogę wyglądać i robić co chce, wiedząc, że nie będę numerem jeden w wiejskich/małomiasteczkowych plotkach.
OdpowiedzUsuńSzczecin nie jest jeszcze dużym miastem, mnie się podoba :)
UsuńA ja bywam w Warszawie tylko wtedy, gdy to naprawdę niezbędne, czyli bardzo rzadko. Ale zawsze, gdy tam jestem, myślę jak to dobrze, że mnie tu nie ma na stałe. Te sznury aut, mnóstwo ludzi, hałas nie budzą we mnie pozytywnych emocji. Ale cóż nasze miejsce, to czasem wybór, a czasem przymus, czyli samo życie. Co do ciasta, to zapiszę na liście z nagłówkiem do zrobienia. Tyle, że jest taka długa i coraz dłuższa, więc wykonanie napstąpi w odległym terminie :).
OdpowiedzUsuńGdybym miała wybór to już by mnie tu nie było. Szczerze nie lubię tego miasta.
UsuńWitam w klubie ludziofobów ;). Towarzystwo innych muszę sobie dawkować. Dobrze więc mi z tym, że pracuję w terenie, omijając wielkie miasta - a mieszkam w sporym Poznaniu. Slow life? Kocham celebrować życie, ale nie koniecznie zupełnie bez braku pośpiechu. Pośpiech bywa ekscytujący - o ile oczywiście w tym wszystkim jest czas na refleksję.
OdpowiedzUsuńA ciasto rewelacyjnie innowacyjne! :)
Poznań jest piękny, zazdroszczę :)
UsuńKocham Poznań, ale cieszę się, że nie muszę na co dzień żyć w tłumie.
UsuńFakt, życie w dużym mieście, zwłaszcza blisko centrum jest uciążliwe dla ludziofobów.
UsuńDla mnie Gdynia jest metropolią. Osobiście lubię ogromne miasta, im większe, tym bardziej skacze mi poziom szczęścia. Dorastałam w miejscowości ok. 30 tys. mieszkańców - nigdy więcej ;)
OdpowiedzUsuńshariankoweleben.wordpress.com
Dla mnie Gdynia jest idealna. Gdybym miała zamieszkać na stałe gdzieś w Polsce, to tylko tam <3
UsuńHeh, chyba 1 raz czytam o przepisie na ciasto z herbatą :-).
OdpowiedzUsuńJa już nieraz widywałam przepisy tego typu, w końcu spróbowałam i polecam :)
UsuńTeż jestem ludziofobem ;) Nie lubię tłoku, nie lubię nadmiernego zainteresowania moją osobą. Aktualnie mieszkam w małym miasteczku, wsi prawie, i to uwielbiam. Mam pod nosem kilka sklepów, mam park i zaraz za nim lasek, mam gdzie chodzić na jeżyny i poziomki, cisza, spokój, zieleń... Bajka :)
OdpowiedzUsuńNie lubię dużych miast, przerażają mnie trochę. Nie lubię tego pędu, biegu za dosłownie wszystkim. Z drugiej strony - gdy muszę, odnajduję się tam bez problemu, ale raczej na krótko.
Ciacho wygląda doskonale, musiało pięknie pachnieć cytryną i herbatą :)
Zazdroszczę miejsca zamieszkania, serio. Też tak chcę.
UsuńI podpisuję się pod każdym słowem.
A ciacho pachniało i smakowało bardzo apetycznie :)
W centrum nie chciałabym mieszkać. Białołęka mi odpowiada. Kiedy chcę mogę iść do lasu. Mam też dom poza Warszawą na mazurach i szczerze mówiąc jest super ale tylko przez 2 tygodnie… i to w lato :) gdy jest ładna pogoda. Moim zdaniem wszystko ma swoje plusy i minusy. Kocham miasto. kawiarnie w ktorych mozna spokojnie usiasc poczytac gazetę (nie trzeba sie spieszyc z jej zakupem - na wsi kiosk otwarty jest do 10. Podobnie jak i piekarnia w sobotę od 5-10.. pozniej to juz mozna sobie upiec tylko slow chlebek :D)
OdpowiedzUsuńRównież w małych miasteczkach ciężko dostać produkty dla bezglutka takiego jak ja :D - o chlebie bezglutenowym nie marzę, ale wafle kukurydziane bylyby milo widziane a zazwyczaj sa dwa lub trzy rodzaje ryżowych.
Dlatego moim zdaniem najlepiej mieszkać na obrzeżach lub w jakiejs cichej okolicy :D
a co do ciasta, to jakiej jest konsystencji ?:) zrobilabym je z pomarańczą i dodała kawałki czekolady <3
Mieszkałam kiedyś przez 2 lata na Białołęce, lubię :)
UsuńNie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.