Pachnący kącik 26 - Yankee Candle woski słoiczki - Macintosh, Sun & sand, Bahama breeze, Farmers market i Meadow showers

Autor 22.6.15 , , ,

W formie słoiczków są dostępne głównie woski o zapachach już w Polsce wycofanych.
W niektórych sklepach zostało trochę tych słoiczków, bo tart czy świec już się nie uświadczy.
Ja słoiczków nie lubię. Niby ważą tyle samo, co tarty, a są mniejsze i starczają na krócej.
Jedyną ich zaletą jest to, że faktycznie zgodnie z obietnicą producenta łatwo jest je usunąć z kominka po zastygnięciu - pod warunkiem, że minęło kilka godzin od zgaszenia.
Ale skoro nie ma innej opcji, tylko słoiczki, to niech będą i słoiczki.



Polecę w kolejności alfabetycznej.

BAHAMA BREEZE
Opis dystrybutora:
Jest ciepło. Upalnie wręcz! Bose stopy zapadają się w rozgrzanym, czyściutkim piasku, a wzrok przykuwa majestat miarowo uderzających fal. Idealny odpoczynek pod palmami – gdzieś na dalekiej wyspie. Doskonały relaks i cudowne odprężenie, które zaprasza nas do świata skończonego, doskonałego, gdzie powietrze pachnie morską bryzą i chłodnym koktajlem. To właśnie on, orzeźwiający tropikalny drink został zatopiony w wosku Bahama Breeze – pachnącym świeżym ananasem, słodkim mango i sokiem świeżo wyciśniętym ze słonecznego grejpfruta.

Moje odczucia:
Owocowy zapach, Boże, co ja kupiłam?! 
Żartuję, to kolejny jeden z nielicznych wyjątków od reguły "jestem antyowocowa".
Gdzieś czytałam, że można wyczuć w tym zapachu kokosowe nuty, ja ich obecności nie stwierdziłam.
Wosk pachnie jak tropikalny koktajl. Podoba mi się, ale nie nadaje się (przynajmniej u mnie) do częstego palenia, bo po dwukrotnym paleniu mam już trochę dość, a tu jeszcze dwie tarty w zapasie.


FARMERS MARKET
Opis dystrybutora:
Limitowana edycja wosku Yankee Candle w kształcie słoiczka z aromatycznej linii zapachowej. 
Wyczuwalne aromaty: jagody, jabłka, brzoskwinie i delikatne przyprawy.

Moje odczucia:
Jagody? Jabłka? Brzoskwinie? Tyle różnych nazw na rozgotowane marchewki?
Zapach tego wosku jest niemalże bliźniaczo podobny do halloweenowego Candy corn, który pachnie jak rozgotowana marchewka.
Żadnych jagód czy brzoskwiń tu nie ma, jedynie marchewka z odrobiną cynamonu.
Odradzam zakup.


MACINTOSH
Opis dystrybutora:
Limitowana edycja wosku Yankee Candle w kształcie słoiczka z owocowej linii zapachowej. 
Wyczuwalne aromaty: jabłka Macintosh.

Moje odczucia:
Jak już pisałam, lubię jabłkowe woski. Bardzo.
Red apple wreath jest jednym z moich ulubionych, Sweet apple i Sugared apple też dają radę.
Macintosh przez folię pachniał ślicznie.
Jak świeże rumiane jabłuszko.
Ale nie takie kupione w markecie, nawoskowane i pozbawione smaku i zapachu (bo dla mnie marketowe jabłka przeważnie nie pachną, a często wącham owoce i warzywa przed zakupem).
Nie, to jabłko prosto z sadu, bez wosku i bez chemii. Świeże, chrupiące, soczyste, mniam!
Niestety zaraz po zapaleniu czar pryska, bo nie czuć już jabłuszka, tylko kilogram chemii.
Doprecyzuję: chemię czuć po włożeniu nosa w miskę kominka, bo z większej odległości nie czuć NIC.


MEADOW SHOWERS
Opis dystrybutora:
Limitowana edycja wosku Yankee Candle w kształcie słoiczka z rześkiej linii zapachowej. 
Wyczuwalne aromaty: poranna rosa.

Moje odczucia:
Jak na litość boską pachnie rosa?
Przed zapaleniem zapach był dla mnie bliżej nieokreślony, czymś pachniał, ale nie wiedziałam czym.
Po zapaleniu przyszło olśnienie: woda z basenu! Chlorowana woda, jak nic.
Chemiczny, drażniący, po prostu nieładny zapach.
Nie wiem, gdzie rosa jest chlorowana, ale z pewnością nie chciałabym się tam wybrać.


SUN & SAND
Opis dystrybutora:
Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. 
Wyczuwalne aromaty: kwiat pomarańczy, cytrusy, świeża lawenda oraz piżmo.

Moje odczucia:
Czasami się zastanawiam, jak oni tworzą te opisy. 
Piszą na kartkach wszystkie nuty zapachowe, jakie im przyjdą do głowy, wrzucają do słoja i wybierają na zasadzie losowania?
Żadnych cytrusów, lawendy ani kwiatu pomarańczy tu nie czuć. 
Ja czuję piżmo i rozgrzany słońcem plażowy piasek, całość do złudzenia przypomina mi jakiś olejek do opalania, który kiedyś miałam.
Żeby nie było - nie jest to brzydki zapach, jest typowo kosmetyczny, dosłownie KOSMETYCZNY, nie kojarzy się z perfumami, a bardziej z kosmetykiem pielęgnacyjnym.
Na pewno nie każdemu się spodoba, ja po wypaleniu pierwszego słoiczka dokupiłam jeszcze drugi.

PODOBNE POSTY

16 komentarze

  1. Nie wiedziałam w ogóle, że są o takim kształcie.
    Basenowa rosa... ja dziękuję, haha.
    Może dobierają zapach w opisie do koloru? :P
    No cóż, z tego co widzę, to wiele nie tracę.

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglądają jak małe dzieła sztuki;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chlorowana rosa :D Miałam jeszcze niedawno wosk o takim kształcie, ale nie pamiętam jaka to była wersja. Pamiętam tylko, że z ulgą wywaliłam resztki z kominka, bo było to słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo innych jeszcze jest dostępnych w tej formie, ja kupiłam tylko te niedostępne w formie tarty.

      Usuń
  4. Haha rosa wygrała. :D Zgadzam się też co do tego, że czasem mam wrażenie, że nazwy zapachów wybierają z jakiejś puli na chybił-trafił. :D Ja bym chętnie przygarnęła jabłko. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tarty zdecydowanie bardziej mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A miałaś może kiedyś coś z Body&Works?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie miałam jeszcze okazji używać nic z tej marki.

      Usuń
  7. Pierwszy zapach tropikalnego koktajlu z chęcią byśmy poniuchały :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam kominka, by to sprawdzić, ale zgodzę się z tym o dopasowywaniu tekstów. Nieraz zastanawiałam się, czy producent ma coś z węchem, że obietnica w ogóle nie pokrywa się z rzeczywistością :D

    shariankoweleben.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się czasami zastanawiam, czy z moim nosem na pewno wszystko w porządku :D

      Usuń

Nie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.