Od rana nie mogłam się zabrać za pisanie tego posta.
Sama nie wiem czemu. Zima wyssała ze mnie całą energię.
Niby całe życie mieszkam w Polsce, a jestem tak cholernie nieprzystosowana do tutejszego klimatu, że zimy są dla mnie naprawdę ciężkie.
Chyba pomyliłam kontynenty. W takiej Australii czy Nowej Zelandii żyłoby mi się super, pomijając robale. O ile oczywiście nie umarłabym w ciągu tygodnia na zawał. Przez robale. Ja nawet na widok biedronki dostaję histerii (nie jestem z tego dumna... co ciekawe pająki mnie za specjalnie nie ruszają,pewnie dlatego, że łatwiej przed nimi uciec), więc jaką reakcję spowodowałyby tamtejsze gatunki? Nie jestem pewna, czy akurat tego chcę się dowiedzieć.
Dobra, koniec gadania, pora na zdjęcia ;)
 |
Ten smak kusił mnie od dawna. Szkoda mi było jednak prawie 2,50. Przy promocji w Kaufie się skusiłam i cieszę się, że zapłaciłam tylko 1,39. Smakuje jak pierwszy lepszy jogurt brzoskwiniowy, szału nie ma. |
 |
Chciałam zrobić prezent sobie, niechcący zrobiłam prezent swojemu chłopu. Wpadłam do Biedronki w pośpiechu i byłam przekonana, że biorę mleczną z malinami. Niestety, w domu okazała się być gorzką z wiśniami, dla mnie niezjadliwa. |
 |
Ciasto na zsiadłym mleku z mango. Niestety wyszło za suche. Królestwo dam za normalny piekarnik z termoobiegiem i regulacją temperatury! |
 |
Kryzysowa słodycz - ciasto francuskie + jabłka + cynamon. |
 |
Żeby nie było, że się zdrowo nie odżywiam ;) |
 |
Ciastka, ciasteczka. Upiekłam kilogram i teraz nie ma kto tego jeść. |
 |
Kocham. Moje dwa ulubione smaki Schogetten. Trzeci (karmelowy) niestety wycofali. |
 |
Alkoholowa pyszność. Chyba się lekko rozpijam. |
 |
I na koniec apel: ZIMO, IDŹ JUŻ SOBIE W CHOLERĘ! |
31 komentarze
Ile słodkości u Ciebie :) Uwielbiam gorzką czekoladę z dodatkami, a najbardziej ze skórką pomarańczową.
OdpowiedzUsuńSłodkości to podstawa, nigdy nie dopuszczam do tego, żeby w domu nie było czekolady ;)
UsuńJa gorzkiej nie znoszę, mój facet zje wszystko, a gorzką bardzo lubi.
Lubi też wiśnie, więc wyjątkowo był zadowolony z mojej biedronkowej pomyłki.
Same smakowitości, jak zawsze :-)
OdpowiedzUsuńAż dziwne, bo na końcu przeczytałam "jeb się zimo" haha :-D
Nieee, staram się nie przeklinać.
UsuńZ różnym skutkiem co prawda, ale się staram :D
mam znajomego, który wyemigrował z rodzicami do Nowej Zelandii, a wcześniej na krótko do Australii. podobno w Nowej Zelandii nie jest tak źle z robalami, ich klimat jest bardziej też umiarkowany - latem da się wytrzymać, a zimą rzadko temperatura spada poniżej kilku stopni, większość czasu chodzi się bez kurtek. no raj na Ziemi, szkoda że tak daleko :) za to w Australii robactwo i wielkie pająki to norma.
OdpowiedzUsuńRobactwo, pająki i węże, okropność.
UsuńAle jeżeli chodzi o klimat, to w to mi graj, czułabym się jak w niebie, bo mnie 40stopniowe upały nie przeszkadzają.
Pyszny tydzień :) Na ciasteczka nie mogę się napatrzeć i aż mi ślinka cieknie ;) Jeśli pozwolisz, wrzucę sobie na pulpit jako tapetę :D
OdpowiedzUsuńDo apelu się przyłączam. Zima krótka, ale mam jej już dość. Najbardziej mnie wkurza bieganie z akumulatorem do piwnicy. Buuuu....
Szału bym chyba dostała, gdybym musiała w piecu palić.
UsuńJak mieszkałam w domku, to na szczęście ogrzewanie miałam gazowe.
A co do ciastek to pewnie, wrzucaj ;)
Oj, chyba się nie zrozumiałyśmy... Chodziło mi o akumulator samochodowy, który wyjmuję po przyjeździe do domu i przez mroźną noc przechowuję w piwnicy, a rano znów montuję w aucie :D Dzięki Bogu mieszkam w bloku i nie muszę palić w piecu :)
UsuńDzięki za ciacha - już są na pulpicie :*
Mój błąd, myślałam, że chodzi o ogrzewanie.
UsuńCiastka możesz przesłać mi, zjem każdą ilość ;D
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do antyzimowego apelu tak bardzo.
Nienawidzę zimy :[ Najchętniej zapadałabym w sen zimowy.
UsuńNigdzie nie widzę tej pralinowej schogetten, gdzie ją kupujesz?
OdpowiedzUsuńBędzie może kiedyś przepis na blogu na takie ciasteczka?
Oh, tak zimo precz. Zdecydowanie.
Będzie przepis na ciastka :)
UsuńSchogetten kupuję w Lidlu i w Realu (teraz w Realu jest promocja akurat), w Tesco chyba też widziałam, w Carrefourze nie bywam, więc nie wiem, a w Kaufie chyba nie ma.
W Nowej Zelandii zimą pada i pada i pada...
OdpowiedzUsuńWolałabym milion razy bardziej utonąć w deszczu, niż przez kilka miesięcy mieć temperaturę zaczynającą się od minusa :/
UsuńKonie już zaczęły futro gubić, na mój gust marzec będzie ciepły już.
UsuńTylko niech nie nawali śniegu w kwietniu, jak w zeszłym roku :[
UsuńW zeszłym roku dopiero w marcu zaczęły się kłaczyć.
UsuńMoje kicie się kłaczyły przez 12 miesięcy w roku, miałam latające po domu kłęby kłaków jak na jakimś Dzikim Zachodzie mimo codziennego odkurzania.
UsuńKonie to jednak się lepiej znają... koty i psy cały rok zapewniają pracę dla odkurzacza.
UsuńNie mam kontaktu z końmi, niestety.
UsuńGeneralnie jest przyjęte, że na wiosnę koty i psy kłaczą się bardziej.
Myślę po własnych doświadczeniach, że u zwierzaków niewychodzących to wszystko jedno jest.
Ja chętnie przygarnę te Twoje ciasteczka :D
OdpowiedzUsuńTo zapraszam :D Nawet mój facet ma ich już dosyć i nosi do pracy codziennie :D
UsuńMi smakowała ta ciemna czekolada z wiśniami :). Jeśli już mowa o wiśniach, to dla odmiany Fortuny Wiśniowej nie cierpię! Kojarzy mi się z tanim winem... Za to klasyczną czarną wersję lubię :) . Ja za to cieszę się, że nie mam w ogóle w domu piekarnika - nie mieściłabym się w drzwiach mając możliwość pieczenia ciast ;)
OdpowiedzUsuńJa bez piekarnika aż do bólu tęskniłam za domową pizzą, nie mogłabym tak funkcjonować na dłuższą metę.
UsuńSpróbuj Fortuny śliwkowej, bardzo dobra :) Mnie zresztą obydwie owocowe smakują, czarna też, ale mniej. Miodowej nie tykam, bo nie cierpię miodu.
Próbowałam - fuj :D Jednak mój gust piwny już zbyt daleko wyewoluował :P
UsuńKwestia gustu, nudno by było, gdyby wszyscy lubili to samo ;)
UsuńA u mnie śnieg był - jeden dzień...
OdpowiedzUsuńChętnie się zamienię na pogodę ;)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.