Wielki Gatsby - recenzja

Autor 11.6.13 , , , ,

Miałam wczoraj niewątpliwą przyjemność udania się do Multikina na dowolnie przeze mnie wybrany film.
Wybrałam Wielkiego Gatsby'ego, ponieważ książkę dobrze znam i lubię, a obsada filmu jest bardzo zachęcająca.


Książka Francisa Scotta Fitzgeralda to klasyka w czystej postaci. Czytałam ją po angielsku jeszcze w liceum i potem na studiach, a potem z ciekawości sięgnęłam po egzemplarz w języku polskim.
Jest to dzieło ponadczasowe, zarazem proste i finezyjne, doskonale się je czyta.
Temat niespełnionej miłości i stawiania wszystkiego na jedną kartę był uniwersalny sto lat temu i będzie taki nadal za kolejne sto lat.
Książka doczekała się do tej pory pięciu ekranizacji, w tym jednej jeszcze za życia Fitzgeralda.
Filmy powstawały odpowiednio w 1926, 1949, 1974, 2000 i 2013 roku.
Widziałam wcześniej filmy nakręcone w latach 1974 i 2000. O ile ten pierwszy mi się podobał, o tyle drugi był słaby, nawet jak na produkcję telewizyjną, którą był.
Zwiastuny najnowszej adaptacji klasyka zaczęły być wyświetlane w kinach jeszcze w ubiegłym roku.
Już po samych trailerach i plakatach ze złotą czcionką było wiadomo, że to wysokobudżetowa produkcja.
Za reżyserię i scenariusz odpowiada Baz Luhrmann, który już kiedyś pokazał, jak rewelacyjną produkcję w stylu retro potrafi stworzyć. Jeżeli chodzi o jego Moulin Rouge, to nie ma się do czego przyczepić, jest to produkcja dopracowana w każdym calu.
Wielki Gatsby również taki jest. 





To film nakręcony z ogromnym rozmachem - nic na pół gwizdka.
Wszystko w nim jest absolutnie doskonałe - kostiumy, scenografia, efekty, aktorstwo, dialogi. Aranżacje wnętrz są nieziemskie, naprawdę można się poczuć, jakbyśmy cofnęli się w czasie, a przecież byłam tylko na projekcji 2D.
Reżyseria na najwyższym poziomie, montaż scen również. Doskonale rozplanowane zbliżenia i sceny ukazane w zwolnionym tempie.
Film jest długi, trwa niemal 2,5 godziny, a ogląda się go bez chwili znudzenia, cały czas mamy barwne dialogi, muzykę, dużo świecidełek i kolorów, to prawdziwa uczta dla oczu.
No i mamy bardzo realistycznie zagrane postaci.
W roli tytułowej fenomenalny DiCaprio. Myślę, że ten aktor pozbył się już łatki ładnej buzi z Titanica. Bo jest rewelacyjny w tym, co robi.
Jako Jay Gatsby doskonale oddaje emocje swojego bohatera. Można wszystko wyczytać z jego twarzy, spojrzenia.
Smutek, nostalgię, przerażenie.
W roli Daisy obsadzono Carey Mulligan.
Obawiałam się trochę tego wyboru, bo widywałam tę aktorkę głównie w rolach niewiniątek - Drive, Wstyd, Najlepszy, Wall Street, An education. Nie wiedziałam, jak sobie poradzi. A poradziła sobie rewelacyjnie. Doskonale się odnalazła w roli lekkomyślnej damy żyjącej niemal sto lat temu.
Tobey Maguire, którego dawno w żadnym filmie nie widziałam był w swojej roli fenomenalny, na Islę Fisher również miło się patrzyło, zresztą trudno się temu dziwić, to w końcu piękna i utalentowana aktorka.
Prawdziwym objawieniem jest jednak młoda aktorka o swojsko brzmiącym nazwisku - Elizabeth Debicki.
Wcielała się ona w rolę Jordan Baker. Z początku myślałam, że to Emily Blunt, ale okazało się, że jednak nie. Elizabeth to początkująca aktorka, Gatsby jest jej drugim filmem. Na ekranie była wręcz magnetyzująca, jakby była stworzona do swojej roli. Z przyjemnością zobaczę ją w innych filmach, myślę, że po Gatsbym nie narzeka na brak propozycji :)

Podsumowując - wyszłam z kina zachwycona. 
Ocena - 9/10.

PODOBNE POSTY

4 komentarze

  1. Wszędzie czytam super pozytywne opinie o tym filmie. CHyba będziemy musieli się skusić, choć ostatnio zupełnie brak czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie pozytywne opinie są w pełni zasłużone, bardzo polecam :)

      Usuń
  2. Jako że chodziłam do szkoły w USA muszę powiedzieć że ta klasyka amerykańska jest obowiązkowa do czytania w liceum :D Ta książka jest jedna z moich ulubionych, uwielbiam całą tą historie. Każdemu polecam Wielki Gatsby. Wiadomo że jako wielka fanka książki musiałam pójść na film. Byłam z moim facetem i dla niego niestety chwilami było nudne, ale na końcu był przekonany co do tej historii- bo jest to film o prawdziwym życiu, ludzie w rzeczywistości zachowują się tak samo. Dziewczyna nie wybrała miłości lecz poczucie bezpieczeństwa i stabilności finansową... a Gatsby był tak naiwny i wierzył w miłość.. i te fałszywe relacje, małżeństwo zbudowane na kłamstwach ale potrzebowali siebie aby mieli ten sztuczny image i honor .. itp. Nie ma zawsze happy endu ale takie jest życie! Super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię książkę, ale przed tym filmem żadna adaptacja mnie nie powaliła na kolana. Ciekawa jestem, jak mojemu mężczyźnie się spodoba, bo w kinie byłam sama, bo on niestety w tym czasie był w pracy.

      Usuń

Nie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.