10 produktów, których NIGDY nie kupuję
Ostatnio dość mało przepisów się pojawia na blogu, wiem.
Ale na łopatki rozwala mnie to, jak wiele ludzi nieświadomie robi strasznie marne zakupy.
Koleżanka ostatnio chwaliła się przepisem na pyszną zupę na kostkach bulionowych.
Inna karmi swoje dziecko dżemami z syropem glukozowym, słodkimi płatkami śniadaniowymi i obiecuje mu w sklepie cukierki w zamian za dobre zachowanie.
Dzisiaj napiszę Wam o produktach, które powinny znaleźć się na czarnej liście każdego świadomego konsumenta i nigdy nie lądować w czasie zakupów w Waszych koszykach.
źródło: huffingtonpost.com |
1. "Zdrowe" słodycze.
Mam tu na myśli zwłaszcza cukierki marek typu Verbena, wszelkie mleczne "kanapki", czy ciastka Belvita.
Wbrew temu, co chcą nam wmówić producenci, te produkty nie są zdrowe.
Wszystkie są napakowane cukrem, syropem glukozowym, często też tłuszczami utwardzonymi i milionem innych zbędnych składników.
Strasznie cięta jestem na promowanie takiego byle czego jako zdrowego produktu.
2. Wody smakowe.
A raczej "wody", bo to, że np. taki Żywiec truskawkowy stoi tam, gdzie wody mineralne, jest zapakowany w taką samą butlę i jest tak samo przezroczysty nie czyni go wodą.
Podstawowa różnica - woda mineralna jest zdrowa, a o smakowych napojach tego powiedzieć nie można. Wszelkie smakowe pseudowody mają w składzie cukry, syrop glukozowy, aromaty, a nawet i konserwanty (benzoesan sodu) się zdarzają.
Prościej i zdrowiej do szklanki wody dodać trochę własnoręcznie wyciśniętego z owoców soku.
3. Parówki.
Tutaj stwierdzenie "nigdy nie kupuję" jest właściwie błędne, bo czasem je kupuję.
Ale tylko takie z szynki, które zawierają ok. 90% i nie mają w składzie MOM.
Do takich parówek nie należą popularne Berlinki ani większość produktów promowanych jako odpowiednie dla dzieci. Raz kupiłam na wagę kiełbaski "dla dzieci" i w domu za głowę się złapałam, jak w internecie znalazłam ich skład, nie miały nawet 40% mięsa.
Nie chcecie czymś takim karmić swoich dzieci.
W Lidlu można dostać parówki z szynki Piratki w dobrej cenie, mają naprawdę fajny skład.
4. Buliony instant, mieszanki przypraw typu Vegeta.
Vegety, wszelkiego rodzaju "ziarenka smaku" i popularne kostki rosołowe zawierają wzmacniacze smaku i zapachu, m.in. najczęściej spotykany glutaminian sodu.
Substancje te są dość kontrowersyjne, zazwyczaj odradza się spożywanie ich w większych ilościach, a już na pewno podawanie ich dzieciom.
Ciekawostką jest to, że po odstawieniu produktów z wzmacniaczami smaku w składzie wszystko na początku wydaje się być mdłe i niedoprawione.
5. Syropy owocowe.
W reklamach często syropy Paola czy Herbapol przedstawione są jako zdrowe produkty.
Zdrowe dodatki do herbaty, prawie jak babcine syropy.
Prawie, bo chyba żadna babcia nie bazowała na syropie glukozowym.
Do tego zawartość owoców w takich syropach jest żałośnie mała.
Informacje o zawartości 65% ekstraktu z owoców nie oznaczają tego, że 65% zawartości butelki to ekstrakt z owoców, jest to zawartość owoców w ekstrakcie, a tego ekstraktu w butelce syropu jest najwyżej 3%, reszta to woda i syrop glukozowy.
Co ciekawe cukier/syrop g-f zawsze jest w składzie przed wodą.
Pod tę grupę można również podpiąć wszelkie syropy do kawy, które zazwyczaj mają równie fatalny skład, jak te owocowe, a w smaku są niczym więcej, jak słodkimi ulepkami.
6. Kawa instant.
Z reguły uważam, że większość produktów instant to zło.
Czy to buliony, czy inne zupy, sosy, czy kawy.
Napoje kawowe w saszetkach mają tyle wspólnego z kawą, co wyżej opisywane "wody" smakowe ze zdrową wodą mineralną.
Co jest w składzie kaw szumnie zwanych "2 w 1", "3 w 1" czy nawet "latte" lub "cappuccino"?
Oczywiście cukier i syrop glukozowy na początku składu.
Do tego mleko w proszku i na koniec kawa rozpuszczalna.
Ile jest kawy w tej "kawie"? Nie więcej, niż 10-12%.
Więc nie, pijąc nałogowo Mokate 3w1 nie możesz powiedzieć, że lubisz kawę.
7. Sosy w słoikach.
Owszem, znajdzie się na rynku kilka gotowych sosów o niegłupim składzie.
Ale większość osób i tak wrzuci do koszyka Dawtonę ze składem, nad którym można tylko usiąść i płakać, bo jest tania i ma dużo wariantów smakowych.
Dużo osób nie zdaje sobie sprawy, że kupno kartonika passaty czy puszki krojonych pomidorów i zrobienie domowego sosu jest równie tanie, szybkie i banalnie proste. A o ile zdrowsze.
8. Płatki śniadaniowe.
Nie mam tu na myśli naturalnych płatków owsianych czy jaglanych, bo te mają swoje stałe miejsce w moim jadłospisie. Mam tu na myśli słodkie płatki.
Nesquiki, Chocapiki, inne płatki Nestle, większość musli to przede wszystkim (znowu) cukier i syrop glukozowy. Wszędzie widzę ostatnio reklamy Cheerios Oats. Dostałam je do testów i powiem, że mają trochę lepszy skład, niż inne wyżej wymienione.
"Trochę lepszy skład" jest, ale nadal nie jest to produkt godny polecenia.
9. Gotowe pizze/zapiekanki.
Zrobienie domowej pizzy na pysznym, cienkim cieście zajmuje mniej, niż 40 minut.
W ten czas wliczone jest już pieczenie. Więc po co faszerować się chemią?
10. Desery.
Kaszki, ryże na mleku, desery a'la budynie, dorzuciłabym tu również większość dostępnych na rynku smakowych jogurtów i serków homogenizowanych.
Fatalne, oparte na cukrach i syropie składy i w przypadku produktów owocowych zawartość owoców tak niska, że ręce opadają po przeczytaniu składu.
28 komentarze
Z tego co wypisałaś, to ja raz na jakiś czas tylko kupię jakiś deser czy sos. Gotowce? Może raz na rok się zdarzy, a słodzone płatki śniadaniowe... czasami zwykłe kukurydziane latem. Oprócz tego też nie tykam reszty tego badziewia, ale już nawet nie o skład mi chodzi, a po prostu o smak. Te "zdrowe słodycze" czy parówki by mi przez gardło po prostu nie przeszły. To nie smakuje ani jak coś słodkiego, ani jak mięso, ani... to po prostu nie smakuje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie, ani to smaczne, ani tym bardziej zdrowe.
UsuńZwykłe płatki kukurydziane kupuję i używam do panierowania kurczaka :)
Hmm, a czym różnią się deserki typu Riso (który chyba nie ma syropu g-f) od słodyczy typu batony czy czekolada? Czemu ich nie ma na liście? No offense, to tylko ciekawość ;)
OdpowiedzUsuńBatony i czekolada chyba każdy wie, że nie są zdrowe, więc takiej oczywistości nie ma sensu tu umieszczać ;)
UsuńJedynie to słabość mamy do jogurcików i deserów :P Płatki śniadaniowe też już kupujemy z tych naprawdę zdrowych także nie jest źle :P
OdpowiedzUsuńPłatki to chyba największa ściema, że niby takie zdrowe, z witaminami itepe.
UsuńNo bo na dzieciach najłatwiej się zarabia :D
UsuńTo prawda.
UsuńJa nie kupuję zupek chińskich, ani właśnie tych cukierków werbenowych, krówek, lizaków, mlecznych kaszek, bo płatki np. cini minis to lubię :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy kiedykolwiek jadłam akurat te płatki.
UsuńWody smakowe to coś obrzydliwego zgadzam się, ten sztuczny smak truskawki i cytryny, bleh... na samą myśl mi niedobrze. :D Tak samo jak kawa instant zgadzam się, ani to dobre ani zdrowe. :D Zupek instant i innych takich nie lubię też choć przyznać muszę, że są może ze dwie, które mi smakują. :D
OdpowiedzUsuń"Wody" smakowe to chyba najbardziej sztuczne w smaku produkty ever.
UsuńJa kupuję Piratki w Lidlu :)
OdpowiedzUsuńSą chyba najlepsze na rynku obecnie
UsuńWymieniłaś wszystko to co lubią dzieci:) . Jasio płatki je kukurydziane ostatnio wybłagał Cini minis,parówki kupujemy Piratki i Sokoliki,wodę Kubusia smakową pił gdy miał jelitówke i nic nie chciał mi pić,elektrolitów też nie więc kupiłam mu taką wodę bo ma cukier a gdy się mi odwadniał to już na to nie patrzyłam. Gotowców nie kupujemy,nie wspominając o kostkach i wegecie . Mleczne kanapki kupuję czasem dwa razy w m-cu zje bo inne dzieci jedzą i jest płacz.
OdpowiedzUsuńDzieci są przyzwyczajone do takich produktów, bo produkty do nich skierowane, w kolorowych opakowaniach mają najczęściej marne składy.
UsuńWiadomo, że w ostateczności raz na jakiś czas wszystko można, ale codzienna dieta oparta na tego typu produktach to prosta droga do cukrzycy typu drugiego.
Acha tak mi się jeszcze przypomniało są kiełbasy dla dzieci takie co mają buzię misia na plasterku . Raz chciałam kupić i mi pani sprzedająca odradziła mówi,że to nic innego jak najtańsza mortadela a koszt 40zł za kg ,i mówi by kupić jak zwykle kurczaka gotowanego:)
OdpowiedzUsuńMasakra, nie spotkałam się z takimi kiełbaskami, ale czasami jak widzę produkty dla dzieci o marnym składzie i cenie z kosmosu, to mam ochotę wysmarować jakiś list do producenta i wylać w nim wszystkie swoje żale.
UsuńTa kiełbasa to akurat w lokalnym sklepie miesnym,fajnie,że pani która sprzedaje tam jest uczciwą kobietą.
UsuńOj tak, większość pewnie by Cię naciągnęła na ten szajs.
UsuńNie kupilam zadnego z powyzej wymienionych przez Ciebie produktow od wielu, wielu lat :D I raczej na pewno to sie nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńJa kupuje troche tych produktow, jako smakolyki :)... bo zwyczajnie je lubie, wiem, ze nie sa zdrowe, ale od czasu do czasu :). Wody smakowe to dla mnie zbrodnia....
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu to nic nas nie zabije, więc przy zachciankach raz na ruski rok można sobie pozwolić, jeżeli się coś lubi :)
UsuńJaka z Ciebie żywieniowa nazistka ;p
OdpowiedzUsuńTak na serio, to ja z tej listy tylko co jakiś czas jem parówki/deser czekoladowy.
Płatki jadłam dopóki mogłam pić mleko, czyli gdzieś ze 3-4 lata temu.
Nawet nie tyle nazistka, co mam wrażliwy żołądek i nawet pół kromki pieczywa potrafi u mnie spowodować takie zatrucie, że umieram przez 2-3 dni.
UsuńTeraz po operacji mam taką szajbę w sklepie że szkoda gadać... , chodzę i szukam jedzenia i picia bez cukru...
OdpowiedzUsuńChoć czasem go trochę dopuszczam (np. serek wiejski z piątnicy, z owocami jak w Fantazji). Ale ogólnie odrzuciłam.
A parówki dobre, z 90% kupuję z karakusa ;)
Lidlowe Piratki są ok :)
UsuńNie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.