Zdjęcia znad morza, duuużo zdjęć / część 1.
Niestety wróciłam już do szarej rzeczywistości i jeszcze bardziej szarej Warszawy.
Pogoda w Trójmieście w ubiegłym tygodniu była piękna, co niestety zaowocowało silnymi oparzeniami drugiego stopnia po tym, jak na godzinę przysnęłam na plaży.
Prawdziwym sprawcą tego wypadku była ta książka. Lubię thrillery, lubię kryminały, ale to jest marne jak finał Dextera.
Do oparzeń słonecznych jestem raczej przyzwyczajona. To jedna z największych wad bycia naturalnym rudzielcem.
Kocham morze, kocham plażowanie i oparzeń nie uniknę, nawet przy stosowaniu filtrów.
Ciężko unikać morza i plaż, kiedy Gdynia jest taka piękna.
Wspominałam już, że jestem niemal bezkrytycznie zakochana w tym mieście? :D
10 komentarze
Gdynię lubię jeszcze za to, że jest tam CH Klif jak w Warszawie:)
OdpowiedzUsuńJa nie cierpię galerii handlowych, więc ani mnie to ziębi, ani grzeje ;)
UsuńTo prawda, Trójmiasto urzeka klimatem, Gdynia najbardziej :)
OdpowiedzUsuńLubię tu mieszkać :)
Chociaż Wa-wy też zazdroszczę, lubię jej klimat :)
Chętnie się zamienię, ja Warszawy nie znoszę :D
Usuńpięknie tam...
OdpowiedzUsuńO tak, bardzo <3
UsuńTen Gryf mnie urzekł. Reszta zdjęć też jest piękna.
OdpowiedzUsuńMnie wszystko urzekło <3
UsuńMoże się przekonam do Gdyni:) piękny kolor włosów na ostatnim zdjęciu masz naturalny?
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak, naturalny :)
UsuńNie zamierzam tolerować złośliwości i chamstwa,
takie komentarze będą usuwane.
Proszę o wykazanie się kulturą osobistą, dziękuję.