Dzisiejsze śniadanie to poprawiacz humoru.
Zaczęłam dzień od złamanego obcasa i przymusowych butowych zakupów. Niesamowicie się cieszę, że o 10 w sklepach nie ma tłumów, bo ludzi już bym nie zniosła. Moja galopująca socjopatia czasem lekko mnie przeraża. Szalejący za oknem śnieg jeszcze bardziej, o niczym tak nie marzę, jak o wiośnie, bo niestety marzenie o milionie dolarów jest poza wszelkimi kategoriami.
Wracając do tematu - kanapki z awokado są na tyle uniwersalne i wizualnie ładne (jak na kanapki), że mogą być też przystawką na małej imprezie.
Kurczak może być smażony, chociaż moim zdaniem całość na tym straci.
Ja użyłam gotowanego na parze, bo akurat poprzedniego dnia gotowałam filety do risotto.
Składniki:
- dobre ciemne pieczywo, idealne byłoby domowe, ale niektóre wypieki z Lidla dają radę (polecam chleb drwalski)
- filet z kurczaka ugotowany na parze
- awokado obrane ze skórki i pokrojone w plastry o grubości ok. 0,5 cm
- dobry majonez, delikatny w smaku
- świeżo mielony pieprz
Pieczywo smarujemy majonezem, posypujemy odrobiną pieprzu, układamy awokado i "poszarpane" kawałki kurczaka.
Można dodać jajko na twardo.
Ale być może tutaj nie warto mnie słuchać, bo ja ostatnio wszędzie dodawałabym jajka, wczoraj na kolację zjadłam fasolkę po bretońsku z jajkiem sadzonym. W zasadzie z dwoma.
Smacznego ;)




































