15 lutego 2014

Risotto z lazurem i zielonym groszkiem

Uwielbiam risotto!
Ale nie zwykły ryż ugotowany i podawany z jakimiś dodatkami, jak to się robi w wielu polskich domach.
Nie, risotto musi być przygotowane z ryżu arborio, duszone w winie i bulionie. Lubię też risotto z odrobiną śmietanki.
Risotto z zielonym groszkiem (mrożonym, nie z puszki) jest jednym z moich ulubionych dań.
Jest delikatne, sycące i oryginalne.
Polecam spróbowanie tradycyjnego risotto, może Wam posmakuje.



Składniki na danie dla dwóch osób:

  • 150 g ryżu arborio
  • szklanka mrożonego zielonego groszku
  • malutka szalotka drobno posiekana
  • 750 ml bulionu warzywnego
  • 150 ml białego wina (zawsze używam chenin blanc)
  • tymianek, pieprz, do smaku
  • 50 g błękitnego lazura lub innego sera z niebieską pleśnią
  • odrobina tłuszczu do smażenia
  • łyżka śmietany 18%


Na głębokiej patelni rozgrzewamy odrobinę oleju, podsmażamy cebulkę i wrzucamy ryż. Smażymy przez ok. pół minuty, następnie zalewamy jedną chochlą bulionu i winem. Od czasu do czasu mieszamy i dolewamy bulion stopniowo, nie cały od razu. Po około kwadransie wrzucamy groszek.
Doprawiamy pieprzem i ziołami.
Gdy ryż będzie już miękki i napęczniały zdejmujemy patelnię z ognia i dodajemy śmietankę.
Mieszamy.
Na talerzu posypujemy danie pokruszonym lazurem, można też dodać parmezan.

14 lutego 2014

Schab w sosie śmietanowym z pieczarkami

Schab duszony w sosie jest idealnym daniem dla osób mięsożernych, które mają dosyć nudnych kotletów schabowych.
Nieraz natknęłam się w internecie na obrazek głoszący "To nieprawda, że mężczyźni wolą blondynki. Oni wolą kotlety schabowe".
I nie sposób się z tym nie zgodzić, nie znam nawet jednego mężczyzny gardzącego porządną porcją mięcha na obiad. Sama też nie gardzę, chociaż przez kilka lat (dawno, daaawno temu) byłam wegetarianką.
Schab w sosie śmietankowym jest delikatny w smaku, ale sycący i naprawdę pyszny. Można oczywiście zastąpić schab filetem z kurczaka lub indyka, każde jasne mięso będzie idealnie pasować.



Składniki na danie dla dwóch osób:

  • 300 g schabu
  • 4-5 sporych pieczarek
  • 700 ml bulionu warzywnego
  • posiekana szalotka
  • 200 ml śmietany 18%
  • posiekana świeża natka pietruszki
  • sól, pieprz, tymianek do smaku
  • kilka listków laurowych
  • odrobina oleju do smażenia




Schab kroimy na kawałki o boku mniej więcej 5 cm, podsmażamy razem z cebulką na głębokiej patelni.
Dodajemy pokrojone w plastry pieczarki. Podsmażamy przez około 2-3 minuty.
Zalewamy bulionem, dusimy na małym ogniu, aż mięso zacznie się robić miękkie. Dodajemy przyprawy i zioła, na samym końcu dodajemy śmietanę uważając, by się nie zwarzyła.
Przed podaniem wyciągamy listki laurowe.
Podajemy z ziemniakami i ulubioną surówką, ryż czy kasza nie bardzo pasują do tak przyrządzonego mięsa.

12 lutego 2014

Najlepsze zasmażane buraczki

Uwielbiam zasmażane buraczki, to jeden z moich ulubionych dodatków do obiadu.
Lubię, jak są drobno starte i lekko słodkie, w zasadzie mogę je jeść same.
Są niestety czasochłonne, więc raz na jakiś czas zdarza mi się kupić gotowe w słoiku (polecam te z Tesco), jednak kiedy mam czas, to zawsze robię je sama, wtedy mam całkowitą pewność, że będą takie, jak lubię.
Idealnie komponują się z sadzonymi jajkami, kotletami wszelkiego rodzaju, zwłaszcza mielonymi.



Składniki:

  • kilogram buraków
  • dwie łyżki masła
  • łyżka mąki
  • łyżka cukru
  • sól i pieprz do smaku



Buraki gotujemy do miękkości w lekko osolonej wodzie. U mnie dwa duże buraki gotowały się około godziny.
Zostawiamy je do wystudzenia, następnie obieramy ze skóry i trzemy na tarce o małych oczkach (albo o dużych, jeśli ktoś woli większe wiórki).
Masło roztapiamy w rondlu na małym ogniu, dodajemy mąkę i na taką zasmażkę wrzucamy starte buraki.
Chwilę smażymy, dodajemy śmietanę, cukier, sól i pieprz.
Podajemy na ciepło.

11 lutego 2014

Śniadaniowe placuszki z ricottą

Dzień dobry!*
Kocham weekendowe leniwe poranki przeciągające się do południa głównie ze względu na to, że mogę sobie leżeć dowolną częścią ciała do góry i mam duuużo czasu na zrobienie i zjedzenie śniadania. Uwielbiam śniadania, uwielbiam tosty, naleśniki, placki. Uwielbiam jedzenie bez cienia pośpiechu. Chciałabym każdego dnia mieć na to wszystko czas. 
Właściwie gdy robię śniadanie tylko dla siebie, to mogę sobie usmażyć kilka placuszków, bo są równie ekspresowe co kanapki, a w moim przypadku zdecydowanie bezpieczniejsze w wykonaniu (wolę z rana trzymać się z dala od ostrych narzędzi, jestem wtedy bardziej niezdarna, niż kiedy już się obudzę).

Dzisiaj placuszki z ricottą, podane proporcje służą do nakarmienia jednej osoby, z przepisu wychodzi ok. 6-7 niewielkich placków.


* - wcale nie taki dobry, w momencie ukazania się tego posta oglądam świeżutki odcinek Hart of Dixie i usiłuję wygrzebać się spod kołdry przed momentem krytycznym "jestem już wszędzie spóźniona".


Składniki:

  • ok. 100-150 g mąki
  • pół opakowania ricotty
  • 1/4 szklanki oleju
  • jajko
  • 1/4 szklanki cukru (ja dałam cukier wanilinowy)


Mieszamy składniki w misce, ten przepis nie zawiera żadnych składników powodujących rośnięcie ciasta, więc placuszki można smażyć od razu.
Ja swoje zjadłam z masłem orzechowym, masło + truskawkowa konfitura to najlepsze dodatki do placków ever!

Mam nadzieję, że osoba, która wymyśliła masło orzechowe dostała za to jakąś nagrodę.

9 lutego 2014

Tydzień z życia 4

To nie był dobry tydzień.
Zaczął się od śmierci numeru dwa (jak bardzo Norton by się nie szmacił graniem w gównianych filmach, zawsze będzie moim numerem jeden) na mojej osobistej liście ulubionych aktorów, potem wcale nie było dużo lepiej.
Postaram się przemilczeć to, że całkiem widowiskowo wywaliłam się jak długa na oblodzonym chodniku. Kręgosłup najwyraźniej już nie ten, wiecie - starość nie radość itd. Oficjalnie (piszę o tym, żeby potem nie móc się wykręcić) wracam do intensywnych ćwiczeń - joga i pilates.

Takie małe ogłoszenie:
Gdyby ktoś miał w swoim posiadaniu wiedzę o niedrogim i niezapychającym porów podkładzie w odcieniu "córka młynarza" to będę wdzięczna za info. Bo ostatnio podkład w odcieniu porcelain okazał się być dla mnie za ciemny. 
Chętnie też dowiem się o jakimś mocno nawilżającym, chętnie przeciwzmarszczkowym kremie pod oczy, który w stosowaniu będzie łagodniejszy, niż mocno żrące substancje, które większość znanych mi kremów przypomina.

Śniadanie prosto z Lidla.

Nie podzielam zachwytów nad tymi czekoladami, nie urwały mi żadnej części ciała.

Z cyklu "brzydkie a dobre" - pizza z burakami.


Masło orzechowe + konfitura truskawkowa = jedno z najlepszych połączeń ever.

Pierwsza Ritterka, która naprawdę mnie zachwyciła.
Prawdopodobnie dlatego, że smakuje identycznie, jak nugatowa Schogetten.

Makaron na słodko.
Truskawki pod każdą możliwą postacią chyba nigdy mi się nie znudzą.

Szkoda, że kupowanie rzeczy na wiosnę nie jest w stanie przyspieszyć jej nadejścia.

8 lutego 2014

Chlebek bananowy (banana bread) Sophie Dahl

Jednym z moich licznych kulinarnych dziwactw jest to, że banany najbardziej lubię lekko zielone. Mocno dojrzałe już mi tak nie smakują.
Za to te mocno dojrzałe, z aż brązową skórką idealnie nadają się do bananowych ciast, a konkretnie do często robionego przeze mnie bananowego chlebka.
Dzisiejszy przepis pochodzi z książki Sophie Dahl "Apetyczna panna Dahl".
Bazowy przepis jest bardzo prosty, można go lekko modyfikować dodając różne owoce, ja dałam kandyzowane skórki cytrusowe, można dać orzechy (będą się idealnie komponować), żurawinę czy inne bakalie. Ostatnio kupiłam daktyle, mam w planach kupić jeszcze mrożone owoce leśne, które z pewnością dodam do chlebka, gdy kolejnym razem będę go piekła.



Składniki:

  • 75 g bardzo miękkiego masła
  • 3 spore bardzo dojrzałe banany
  • szklanka brązowego cukru
  • jajko
  • łyżeczka sody
  • szczypta soli
  • 1,5 szklanki mąki orkiszowej (ja dałam żytnią)


Banany rozgniatamy w misce, ucieramy z masłem, jajkiem i cukrem.
Sodę i sól dodajemy do mąki i całość wlewamy do masy. Dokładnie mieszamy.
Wlewamy ciasto do wysmarowanej tłuszczem keksówki. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy przez około godzinę.




Na koniec ciekawostka, troszkę związana z wczorajszym postem z poradami kuchennymi: wczoraj wieczorem przeglądając australijskie blogi natknęłam się na supercenną poradę o treści: "Dania z makaronu będą smaczniejsze, jeśli posolisz wodę".
Moje życie już nigdy nie będzie takie samo :[
Miłego weekendu. 

7 lutego 2014

33 pożyteczne porady kuchenne

Dzisiaj podzielę się sztuczkami, z których sama korzystam w kuchni.
Niektóre są dość banalne, spora część z nich jest dosyć znana, ale mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie :)




1. Aby brokuły w trakcie gotowania nie straciły swojego naturalnego koloru gotujemy je na parze, lub gotując je tradycyjnie w wodzie nie przykrywamy garnka i dodajemy do wody odrobinę soku z cytryny. Sok z cytryny zadziała identycznie przy gotowaniu buraków.

2. Jajko sadzone solimy dopiero na talerzu - dzięki temu pozostanie szkliste.

3. Gotując zupę ogórkową najpierw gotujemy w wywarze ziemniaki, aż będą miękkie, a dopiero potem dodajemy do zupy ogórki z kwasem. Gdy dodamy je wcześniej, ziemniaki pozostaną twarde.

4. Mocząc fasolę warto dodać do wody odrobinę sody oczyszczonej - dzięki temu fasola szybciej napęcznieje.

5. Do wody z gotującymi się jajkami wrzucamy zapałkę lub wlewamy odrobinę octu. Nawet, jeżeli pękną, biało wtedy się nie wyleje.

6. Aby podkreślić naturalny smak kalafiora gotujemy go w lekko posłodzonym mleku.

7. Warzywa strączkowe solimy dopiero po ugotowaniu, inaczej będą twarde.

8. By uzyskać mocno mięsny w smaku bulion mięso wkładamy do wody przed jej zagotowaniem, wtedy najlepiej oddaje swój aromat.

9. Rozgrzany na patelni olej posypujemy solą - wtedy nie pryska.

10. Przy pieczeniu biszkoptów nie smarujemy tłuszczem boków tortownicy. Ciasto wtedy bardziej równomiernie rośnie.

11. Zabielając zupę śmietaną zanim wlejemy śmietanę do garnka mieszamy ją w proporcjach 1:1 z gorącą zupą. Nie zwarzy się wtedy.

12. Sos pomidorowy możemy zagęścić rozgniecionym bananem - nabiera wtedy fajnego posmaku.

13. Czerwone mięsa solimy po smażeniu, dzięki temu pozostają miękkie.

14. Baraninę przed przygotowaniem warto namoczyć w mleku, pozwala to pozbyć się charakterystycznego dla tego typu mięsa zapachu.

15. Przygotowując na parze bardzo mało tłuste mięso, np. sarninę warto dodać do garnka odrobinę słoniny - sarnina będzie wtedy mniej sucha.

16. Jabłko niweluje czosnkowy posmak w ustach.

17. Wątróbkę moczymy w mleku przed przygotowaniem, dzięki temu jest delikatniejsza. Solimy ją dopiero po przygotowaniu.

18. Aby łatwiej wycisnąć sok z cytryny rolujemy przez chwilę owoc w dłoniach.

19. Nadwiędniętą sałatę możemy reanimować przez włożenie jej na 5 minut do ciepłej wody.

20. Nadzienie do muffinek warto mocno schłodzić w plastikowych lub silikonowych pojemnikach na lód. Zachowa wtedy swoją formę, a nie stanie się nadpaloną odrobiną owoców na dnie foremki.

21. Śmietanę kremówkę przed ubijaniem wkładamy na 20 minut do zamrażarki. Musi być mocno schłodzona. 

22. Jeżeli boimy się, że w ryżu czy kaszy mogą nam się zalęgnąć larwy lub inne robaki przechowujemy je z listkami laurowymi.

23. Zielone warzywa po ugotowaniu przelewamy lodowato zimną wodą, pozostaną wtedy zielone.

24. Aby sos beszamelowy był bardziej wyrazisty dodajemy do niego odrobinę gałki muszkatołowej.

25. Przebarwioną drewnianą deskę do krojenia można wyczyścić solą lub namoczyć w wodzie z octem.

26. Przypalone garnki czyścimy przez gotowanie w nich przez 40 minut niewielkiej ilości wody z sodą. 

27. Fusy z kawy usuwają nieprzyjemny zapach ryb z garnków i patelni.

28. Szklanki i kieliszki po umyciu płuczemy gorącą wodą, w ten sposób minimalizujemy ryzyko powstania zacieków na szkle.

29. Kawałki jabłka położone wewnątrz lodówki neutralizują zapachy.

30. Aby drewniane patyczki do szaszłyków nie paliły się na grillu należy namoczyć je w wodzie przed nadzianiem na nie składników.

31. Wodę na makaron/ryż/kaszę solimy gdy zacznie już wrzeć, posolenie jej wcześniej sprawia, że gotuje się wolniej.

32. Plamy z wina łatwiej będzie usunąć jeżeli posypiemy je solą, gdy są jeszcze świeże.

33. Szalotka mniej szczypie w oczy przy krojeniu, ma także subtelniejszy aromat, niż zwykła żółta cebula.

5 lutego 2014

Szybkie, proste i pyszne spaghetti bolognese

Robiąc zakupy widzę, że ogromną popularnością cieszą się gotowe sosy w słoikach. Wiele osób je kupuje, niektórzy wręcz robią zapasy. Miałam kiedyś współlokatorkę, której gotowanie ograniczało się do wrzucenia spaghetti do garnka i podgrzania w mikrofali sosu ze słoika. 
Biorąc pod uwagę to, że jej szuflada zawsze była pełna tych sosów mogę się tylko domyślać, że mogła doświadczać stanów lękowych w momencie, gdy ilość słoików stawała się jednocyfrowa.

Najczęściej robię zakupy w Kauflandzie, w tym sklepie gotowe sosy akurat znajdują się w pobliżu ryżu, kaszy i soczewicy, więc często mam na nie widok z bliska. I zawsze są przebrane, niektóre półki wręcz świecą pustkami. Jak była promocja na sosy Dawtony (które skład mają daleki od ideału), to niektórzy brali po ponad 20 słoików.
Muszę stwierdzić, że jest to dla mnie niepojęte.

Zrobienie domowego sosu wcale nie jest ani praco- ani czasochłonne. Domowy sos jest smaczniejszy, zdrowszy i dużo tańszy, niż gotowy.
Owszem, zdarza mi się kupić jakiś gotowiec w ramach ciekawostki, ale takie coś ma miejsce może z raz na rok. Z tego, co sobie przypominam, to w roku 2009 albo 2010 kupiłam sos Knorra Spaghetti toscana i w zeszłym roku kupiłam sos Korma podczas lidlowego tygodnia azjatyckiego.

Wracając do tematu: po brakach na sklepowych półkach można wywnioskować, że największą popularnością cieszą się sosy typu bolognese i słodko-kwaśne.
Obydwa dziecinnie proste do przygotowania w domu.
Na pierwszy ogień dziś idzie domowe spaghetti alla bolognese, ale to dlatego, że za kuchnią wschodnią średnio przepadam i dania słodko-kwaśne nie należą do moich ulubionych. Ale sos słodko-kwaśny również się prędzej czy później na blogu pojawi.

Na koniec, zanim przejdę do przepisu taka ciekawostka:
Domowy sos boloński dla dwóch osób to koszt około 1,50 zł. Łącznie, nie "na twarz". Nie licząc mięsa oczywiście. Analogicznie dla czteroosobowej rodziny można wyprodukować spory garnuszek sosu za 3 złote. Sosów w słoiku poszłoby wówczas dwa. Wybierając najtańsze gotowce i tak musielibyśmy zapłacić co najmniej z 5-6 zł. Przy wyborze trochę "lepszych" gotowców typu Knorr koszt wzrósłby do 11-13 zł, a sięgając po sosy z tak zwanej wyższej półki (Cirio, Barilla) musielibyśmy wydać niemal 20 zł.
Całkowity koszt dania dla 4 osób, wliczając w to dobre mielone mięso i porządny makaron to około 12 zł.

Dobra, koniec ekonomiczno-kuchenno-bełkotliwego wywodu, pora na przepis.


Składniki na danie dla dwóch osób:

  • pół paczki makaronu spaghetti
  • 200 g mielonego mięsa (polecam mięso z szynki)
  • 250 ml passaty z pomidorów (polecam K Classic z Kauflandu, naprawdę smaczne pomidory)
  • ząbek czosnku
  • zioła: bazylia, tymianek, oregano (mogą być suszone, zamiast tych poszczególnych ziół można użyć mieszanki ziół prowansalskich)
  • szczypta mielonej ostrej papryki
  • szczypta kurkumy*
  • odrobina suszonego lubczyku*
  • sól, świeżo zmielony pieprz do smaku
  • odrobina oleju do smażenia
  • tarty parmezan


* - lubczyk i kurkuma są moim pomysłem, to tak zwane sekretne składniki ;)

Makaron gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem łyżki oleju.
Mięso smażymy na niewielkiej ilości tłuszczu aż zmieni kolor na szary.
Zalewamy je pomidorami, dodajemy wszystkie przyprawy i dusimy na niewielkim ogniu przez 10 minut.
Odcedzony makaron wykładamy na talerze i obficie polewamy sosem, na samym końcu posypujemy parmezanem.
Podsumowując: danie jest nienapakowane chemią, banalne i szybkie w przygotowaniu - gotowe w kwadrans.
I cholernie dobre.

4 lutego 2014

Kruche ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą i z gorzką czekoladą i orzechami nerkowca

Upiekłam ostatnio tak dużo ciastek, że już wszystkim się zdążyły znudzić, nawet kolegom z pracy mojego mężczyzny.
Prawdę mówiąc nie sądziłam, że wyjdzie ich aż tyle, ale co tam - nie zmarnują się. W zamkniętym opakowaniu mogą sobie długo leżeć bez szkód na ich jakości.
Inspiracją do upieczenia ich było rozczarowanie kupione w Biedronce - Bonitki z żurawiną i białą czekoladą.
Biedronkowe ciacha mi nie smakowały, ale naszło mnie na połączenie czekolady i żurawiny.
Więc kupiłam żurawinę (akurat była mieszanka żurawiny i nerkowców, więc stwierdziłam, że zrobię ciacha w dwóch wersjach) i przystąpiłam do dzieła. No dobra, może nie od razu, najpierw stwierdziłam, że mi się nie chce, ale to materiał na inną historię, niekoniecznie taką, z której jestem dumna.
Ale wracając do tematu: ciastka nie są ani praco- ani za bardzo czasochłonne, nie wymagają też wybitnych umiejętności.
Nie trzeba też do nich miliona różnych składników, prawdopodobnie to jedne z najprostszych w przygotowaniu ciastek na świecie ;)

U góry żurawina & biała czekolada, na dole nerkowce & gorzka czekolada

Składniki na całkiem sporo ciasteczek:

  • 300 g mąki pszennej
  • kostka masła (200 g)
  • 100 g drobnego cukru, może być trzcinowy
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 100 g deserowej czekolady
  • 100 g suszonej żurawiny
  • 100 g orzechów nerkowca




Masło podgrzewamy, by było miękkie (nie dopuszczamy jednak do całkowitego roztopienia).
Mieszamy je z cukrem. Następnie stopniowo dodajemy mąkę i zagniatamy ciasto. Posiekane orzechy i czekoladę oraz żurawinę możemy dodać do misy z ciastem po jego wyrobieniu bądź "wciskać" je w gotowe uformowane ciasteczka. Ja swoje dodatki wrzuciłam do ciasta, dlatego ich zawartość w poszczególnych ciastkach była różna.
Swoje ciasto podzieliłam na dwie części, do każdej dodałam odpowiednie dodatki, zagniotłam każdy kawałek ciasta na kształt chleba, owinęłam folią i schowałam do lodówki na półtorej godziny.
Po upływie tego czasu rozgrzałam piekarnik do 180 stopni, każdy ciasteczkowy "chlebek" rozwałkowałam na podłużny cienki wałek, który pokroiłam na mniejsze kawałeczki. W dłoniach z każdego kawałeczka uformowałam ciastko. Ciasteczka układałam na papierze do pieczenia zachowując ok. 1 cm odstępu.
Ciastka pieczemy przez 10-12 minut.
Moje okazały się trochę za grube, warto więc je spłaszczyć bardziej, niż widać na zdjęciu.
Po ostudzeniu ciastka warto włożyć do jakiegoś w miarę szczelnego opakowania.

2 lutego 2014

Boeuf Stroganow

Na wielu blogach widzę to danie z nazwą "strogonow", innymi wariacjami oryginalnej nazwy, o wariacjach ze składem nie wspomnę.
Moja wersja jest dość bliska do klasycznego przepisu, jedynym urozmaiceniem, które dorzuciłam od siebie jest czerwona papryka, bo akurat miałam w domu i coś musiałam z nią zrobić.
Można do tego dania wykorzystać różne rodzaje mięsa, niekoniecznie wołowiny.
Jednak oryginalny przepis zawiera polędwicę wołową, z mojego doświadczenia właśnie z takim mięsem boeuf stroganow smakuje najlepiej. Próbowałam też dodawać udziec wołowy, a także wieprzowinę. Zawsze było smacznie, ale polędwica wołowa jest najdelikatniejsza w smaku. Z tańszej wołowiny polecam udziec albo rostbef.
Sos można również doprawić wytrawnym winem, najlepiej białym, nie jest to jednak konieczne.
Jeżeli chcemy przygotować najbardziej klasyczną wersję dania pomijamy paprykę wymienioną w tym przepisie.




Składniki na danie dla 4 osób:

  • ok. 750 g polędwicy wołowej lub innego wołowego mięsa nadającego się do duszenia
  • spora szalotka lub dwie mniejsze
  • pół litra bulionu mięsnego (DOMOWEGO, nie z kostki! najlepiej drobiowego, może być rosół)
  • 250 g pieczarek
  • świeża czerwona papryka
  • szklanka passaty z pomidorów lub średni słoiczek koncentratu pomidorowego
  • szczypta chilli, łyżeczka słodkiej papryki w proszku
  • sól, pieprz, tymianek, gałka muszkatołowa do smaku
  • opcjonalnie mąka do zagęszczenia sosu
  • olej do smażenia




Siekamy drobno cebulki, wrzucamy na patelnię i podsmażamy, pieczarki kroimy w plastry, dorzucamy do cebuli, smażymy przez około 5-7 minut. Na samym końcu wrzucamy pokrojoną na niewielkie kawałeczki paprykę, smażymy całość przez kolejne dwie minuty. Następnie przekładamy do głębszego garnka.
Mięso kroimy w kostkę o boku ok. 2 cm, szybko obsmażamy je na mocno rozgrzanej patelni, gdy zmieni kolor na szary dorzucamy do garnka z pieczarkami i papryką.
Zalewamy składniki w garnku bulionem. Doprawiamy solą, pieprzem, chilli i papryką. Zagotowujemy.
Po doprowadzeniu bulionu do wrzenia zmniejszamy ogień, dodajemy passatę i dusimy aż mięso zmięknie. Polędwica robi się szybko miękka, inne rodzaje mięsa należy dusić pod przykryciem przez ok. półtorej godziny. Ja nawet polędwicę duszę długo, bo lubię mięso,które się wręcz rozpada pod naciskiem.
W połowie czasu duszenia dodajemy tymianek.
Na sam koniec możemy zagęścić sos mąką (ja używam w tym celu tortowej - już jedna łyżka załatwia sprawę).
Podajemy z pieczywem.

1 lutego 2014

Tydzień z życia 3

Od rana nie mogłam się zabrać za pisanie tego posta.
Sama nie wiem czemu. Zima wyssała ze mnie całą energię.
Niby całe życie mieszkam w Polsce, a jestem tak cholernie nieprzystosowana do tutejszego klimatu, że zimy są dla mnie naprawdę ciężkie.
Chyba pomyliłam kontynenty. W takiej Australii czy Nowej Zelandii żyłoby mi się super, pomijając robale. O ile oczywiście nie umarłabym w ciągu tygodnia na zawał. Przez robale. Ja nawet na widok biedronki dostaję histerii (nie jestem z tego dumna... co ciekawe pająki mnie za specjalnie nie ruszają,pewnie dlatego, że łatwiej przed nimi uciec), więc jaką reakcję spowodowałyby tamtejsze gatunki? Nie jestem pewna, czy akurat tego chcę się dowiedzieć.
Dobra, koniec gadania, pora na zdjęcia ;)

Ten smak kusił mnie od dawna. Szkoda mi było jednak prawie 2,50.
Przy promocji w Kaufie się skusiłam i cieszę się, że zapłaciłam tylko 1,39.
Smakuje jak pierwszy lepszy jogurt brzoskwiniowy, szału nie ma.

Chciałam zrobić prezent sobie, niechcący zrobiłam prezent swojemu chłopu.
Wpadłam do Biedronki w pośpiechu i byłam przekonana, że biorę mleczną z malinami.
Niestety, w domu okazała się być gorzką z wiśniami, dla mnie niezjadliwa.

Ciasto na zsiadłym mleku z mango. Niestety wyszło za suche.
Królestwo dam za normalny piekarnik z termoobiegiem i regulacją temperatury!

Kryzysowa słodycz - ciasto francuskie + jabłka + cynamon.

Żeby nie było, że się zdrowo nie odżywiam ;)

Ciastka, ciasteczka. Upiekłam kilogram i teraz nie ma kto tego jeść.

Kocham. Moje dwa ulubione smaki Schogetten.
Trzeci (karmelowy) niestety wycofali.

Alkoholowa pyszność.
Chyba się lekko rozpijam.

I na koniec apel:  ZIMO, IDŹ JUŻ SOBIE W CHOLERĘ!